Zespół udostępnił teledysk do nowego singla „Must I Go Bound”.
MIRADOR, zespół założony wspólnie przez laureata nagrody Grammy Jake’a Kiszkę z Grety Van Fleet oraz Chrisa Turpina z Ida Mae – prezentuje swój debiutancki, imienny album „MIRADOR”. Wydawnictwo ukazało się nakładem Republic Records.
Premierze albumu towarzyszy publikacja teledysku do utworu „Must I Go Bound”. Zdjęcia do wyreżyserowanego przez Gusa Blacka klipu nakręcono w rodzinnym mieście Turpina – Bath.
…Kiszka i Turpin stają naprzeciw siebie… razem są dynamitem. Jako gitarzyści są w pełni gotowi na starcie. Riff goni riff, a splątane, zadziorne solówki zadają cios za ciosem – Guitar World
Muzyka Mirador dudni w głośnikach dzięki obniżonym strojom i piekielnie drapieżnym rockowym riffom – niczym dźwięk wysłużonych gitar Gibsona rozkręconych na pełną moc przez klarowne, a zarazem potężnie brzmiące vintage’owe wzmacniacze – Revolver
– MIRADOR wyrósł z głębokiej pasji do rock and rolla, wczesnego folku i country bluesa – mówi o nowym zespole Turpin. – Nasza rzeczywistość osadzona jest w tych tradycjach. Jest w tym jakaś niewypowiedziana mistyka. Można ją prześledzić aż do opowieści o spotkaniach z diabłem na rozstaju dróg, o sprzedaży duszy i szaleństwie porywanym przez wiatr. MIRADOR zdecydowanie czerpie z tych legend. Jesteśmy mocno świadomi naszej muzycznej genealogii – właśnie po to, by móc zbudować coś własnego. Dwóch gitarzystów z uznanych zespołów łączy siły, by stworzyć nową mitologię. Gdy tylko znaleźliśmy się na nieznanym terytorium, wiedzieliśmy, że idziemy we właściwym kierunku – uzupełnia Jake Kiszka.
– „Must I Go Bound” to utwór czerpiący inspirację ze starych ballad, ponownie wyobrażonych, zapamiętanych i opowiedzianych na nowo w duchu MIRADOR. To folkowa podróż przesiąknięta symboliką, w której bohater opłakuje utraconą miłość.
Każdy z nas błądzi na rozstajach własnego losu, podążając śladami niewybranych dróg i wyobrażając sobie, co mogłoby się wydarzyć. Mamy nadzieję, że ta piosenka przypomni ludziom o tym uniwersalnym doświadczeniu – że z rozpaczy rodzi się nadzieja, a z porzucenia odkupienie.
Nagraliśmy ją na żywo w kameralnym studiu Dave’a Cobba na wietrznych wybrzeżach Savannah w stanie Georgia, redukując nasze brzmienie do samej esencji i używając gitar typu parlour, by oddać ponadczasowe powiązania europejskich tradycji folkowych z amerykańską muzyką korzeni.
Chcieliśmy, by nasze głosy odnalazły się nawzajem w piosence, która mogłaby powstać tysiąc lat temu – jako świadectwo nieprzemijającej siły miłości i straty – mówią o najnowszym singlu Jake i Chris.
Zespół koncertuje już w Ameryce Północnej, a wkrótce zawita także do Europy i Wielkiej Brytanii. Zainteresowanie koncertami było tak duże, że w USA w części miast trzeba było dokładać kolejne daty.
Kiszka i Turpin poznali się w 2018 r, kiedy Ida Mae supportowało Gretę Van Fleet podczas wyprzedanych koncertów w Fox Theatre w Detroit. Na trasie zbliżyli się do siebie podczas nocnych jam session, przy winie i rozmowach o wspólnych idolach: od Charleya Pattona, Muddy’ego Watersa i Lightnin’ Hopkinsa po Martina Carthy’ego, Berta Janscha i Fairport Convention. – Byliśmy jak zaginieni bracia. Gdy zaczęliśmy wspólnie pisać, poczułem chemię, jakiej nie miałem z nikim poza moimi braćmi. Było jasne, że musimy to kontynuować – mówi Kiszka.
Świat po raz pierwszy usłyszał o MIRADOR, gdy przez miesiąc otwierali koncerty Grety Van Fleet podczas stadionowej trasy Starcatcher World Tour w 2024 roku. Po tej próbie ognia, zespół wszedł do studia w Savannah w stanie Georgia, by pod okiem producenta Dave’a Cobba (laureat Grammy, współpracownik Brandi Carlile czy Chrisa Stapletona) nagrać album „MIRADOR” praktycznie na żywo, w zaledwie dwa tygodnie.
– Po czterech tygodniach trasy ruszyliśmy do studia. Kiedy tam dotarliśmy, Dave uchwycił całą intensywność i energię, którą zgromadziliśmy w drodze – komentuje Turpin. Kiszka dodaje: – Gdyby nie to, że zahartowaliśmy się w najbardziej wymagających warunkach, ten album nie miałby takiego ducha.