„Limit” i „Cukierek czy miłość” były wyrazistymi singlami, które w swej formie zaskoczyły niejednego. Na nich Wuceka wjechali połączeni wspólną energią i przekazem. W najnowszym wydawnictwie utrzymują, że jednak „Idą sami”.
O co chodzi? To tylko i aż ekipowa przewrotność. W tym utworze artyści osadzają pozycję jednostki w niej samej oraz we własnej społeczności, żonglując skalą mikro i makro z taką finezją, z jaką operują sylabami. Bo pomimo, że wszyscy idą razem, to jednak idą sami. Bo chociaż grupy się znają, to się hermetyzują.
Twistem, który podkreśla tę grę jeszcze bardziej, jest gościnny udział DJ Lema i JupiJeja, bo jak to tak nie spiętrzyć i nie spotęgować mocy zespołowego przekazu w numerze o fundamentach podejścia pojedynczej persony.
Wiemy, że zatwardziali słuchacze ekipy na to czekali. Bit O.S.T.R.a w końcu jest klasyczny do szpiku kości i buja po staremu. To nie tylko oczko puszczone oldschoolowemu odbiorcy, ale także dowód na to, że płyta „LTD.” jest różnorodna i może Cię zaskoczyć.
Koncertowy refren, który niesie ten utwór, to imprezowa mantra. Prosta, chwytliwa i z potężną energią, pozostaje idealnym materiałem do wspólnego śpiewania i bujania się w tłumie. To utwór, który zaprasza do tańca, ale także do romansu z filozofią.
Za wizualną stronę „Idą sami” odpowiada Kajetan Ostrowski, który uchwycił ekipę (w tym siebie) w hip-hopowym żywiole. To obraz, który – tak jak sam utwór – balansuje między chaosem a harmonią, między spontanicznością a przemyślanym przekazem.