Only The Poets z premierowym singlem „I Don’t Wanna Be Your Friends”

Czteroosobowy alt-popowy zespół Only The Poets zapowiedział niedawno EP-kę „One More Night”. Wydawnictwo ujrzy światło dzienne 7 czerwca, tymczasem już teraz można posłuchać nowego promującego je singla zatytułowanego „I Don’t Wanna Be Your Friends”.

Na nadchodzącym wydawnictwie obok premierowego utworu i euforycznych „One More Night” oraz „Gone By Now” znajdą się także cztery inne porywające piosenki, ukazujące Only The Poets w najpełniejszej dotychczas krasie. Zespół skonsolidował synth-popowe brzmienie, rozświetlające je pełnymi szczerych emocji tekstami.

– Czerpaliśmy z tego co dzieje się we współczesnym popie, mieszając to z britpopem. Sporo eksperymentowaliśmy z harmoniami wokalnymi. Nieustannie mamy z tyłu głowy to, jak te piosenki będą brzmiały na żywo. Zależało nam na tym, by uzyskać iście stadionowy efekt – mówi frontman grupy Tommy Longhurst.

Napisana i wyprodukowana przez zespół piosenka „I Don’t Wanna Be Your Friend” łączy w sobie ponurą gitarową aranżację i ognisty wokal Tommy’ego, składając się na dojrzały dark-popowy kawałek. Ostry jak brzytwa, stworzony z myślą o koncertach refren sprawia, że fani, którzy mieli okazję usłyszeć kawałek na żywo na jednym z wiosennych koncertów z miejsca go pokochali

Only The Poets nagrywali „One More Night”, podróżując z kraju do kraju. – Jesteśmy podekscytowani tym, że tak duża część EP-ki została zrobione tylko przez naszą czwórkę. Nagrywanie podczas trasy koncertowej to dla nas ciekawy sposób pracy. Nigdy wcześniej nie robiliśmy czegoś takiego – komentują artyści. Dodajmy, że obowiązki producentów w trakcie sesji nagraniowych podczas tournée pełnili Marcus Yates i Clem Cherry, odpowiednio perkusista i gitarzysta Only The Poets.

Współtworzony przez wokalistę Tommy’ego Longhursta, basistę Andy’ego „Roo” Burge’a, gitarzystę Clema Cherry’ego i perkusistę Marcusa Yatesa zespół z Reading w ciągu zaledwie kilku lat ugruntował swoją pozycję jednego z najważniejszych brytyjskich zespołów koncertowych. Do niedawna nie mieli podpisanego kontraktu płytowego. Hołdując idei „zrób to sam” zaczynali praktycznie od zera, występując na studenckich domówkach, w pubach i małych klubach, zamieniając je w ubiegłym roku na wyprzedane, mogące pomieścić nawet ponad 1600 osób sale w Wielkiej Brytanii i Europie.