Autorzy światowego hitu „Geronimo” przedstawiają nowy singiel „Edge Of The Earth”.
Będące rodzeństwem trio spędza obecnie czas pomiędzy Brisbane i Nashville, pracując nad czwartym albumem, którego zapowiedzią jest singiel „Edge Of The Earth”. Fani, którzy słyszeli przed premierą fragment utworu, z miejsca okrzyknęli go najbardziej chwytliwą piosenką Sheppard od czasu „Geronimo”.
Sheppard ma na koncie łącznie ponad 1,2 miliarda streamów. Poza wspomnianym „Geronimo” czy „Coming Home”, grupa ma na koncie takie hity jak „Let Me Down Easy”, „Learning to Fly”, znane z Eurowizji „On My Way” oraz „Die Young”. Australijska grupa może pochwalić się ogromną publicznością w USA, a także oddanymi fanami w Japonii, Meksyku, Chinach, Południowej Afryce i większości Europy.
Liczby mówią same za siebie: Sheppard ma obecnie cztery miliony stałych słuchaczy na samym Spotify oraz 250 milionów wyświetleń na YouTube. – Mieliśmy sporo szczęścia – zauważa George Sheppard. – Zarówno online, jak i na naszych koncertach, wspaniale jest widzieć tak różnorodny i wielopokoleniowy tłum. Szczerze mówiąc, jesteśmy po prostu niezmiernie wdzięczni. Tak wiele rzeczy musiało pójść dobrze i źle, abyśmy mogli dziś nazywać to naszą pracą – to także dowód na to, że trud, który w to włożyliśmy, w końcu się opłacił.
– Na początku działalności, w 2014 czy 2015 r. potrafiliśmy być w trasie przez cztery czy pięć miesięcy, żyjąc z dala od rodziny i partnerów, przegapiając różne ważne momenty życiowe. Ciągle żyliśmy na walizkach. Międzynarodowe trasy koncertowe może brzmią efektownie, ale często są prawdziwą walką. Zwłaszcza, kiedy jesteś dopiero na początku drogi i musisz starać się być w każdym miejscu jednocześnie. To było bardzo intensywne, ale spoglądając wstecz, jesteśmy bardzo wdzięczni, że dostaliśmy szansę i wykorzystaliśmy ją najlepiej jak umieliśmy. Dziś widzimy tego efekty – ludzie na całym świecie wciąż słyszą naszą muzykę i odkrywają zespół – mówi George.
W lutym 2021 grupa wydała „Kalejdoscope Eyes”, album będący efektem swego rodzaju eksperymentu. W okresie największego nasilenia pandemii zespół wydawał jeden singiel miesięcznie, aż wreszcie złożył materiał na cały album. Wydawnictwo było trzecim kolejnym numerem dwa na australijskiej listy bestsellerów.
– Dzięki Bogu, że to zrobiliśmy, bo w przeciwnym razie myślę, że oszalelibyśmy w 2020 r. – przekonuje Emma Sheppard. - Po prostu postawiliśmy sobie wyzwanie, zabunkrowaliśmy się i zrobiliśmy to – dodaje. Sheppard regularnie występowali w tym czasie w sieci. Grupa zdążyła nawet nagrać i wydać świąteczną piosenkę między kolejnymi singlami, by zaspokoić w ten sposób potrzeby zagorzałych fanów i wszechobecnych algorytmów.
– Czasami walczyliśmy o dotrzymanie terminów. Dokończenie piosenki i przesłanie jej do wydania to dość skomplikowany proces, ale zawsze nam się udawało. Fani wiedzieli, że w każdym miesiącu wydamy coś nowego. Może to było ambitne, ale zdecydowanie sprawiło, że ludzie o nas pamiętali i znaleźliśmy się na ich playlistach – podkreśla Amy Sheppard.
Promocja czwartego, szykowanego na ten rok albumu zatytułowanego „Zora” nie będzie tak intensywna, jak miało to miejsce w przypadku „Kaleidoscope Eyes”, niemniej zespół zapewnia, że nie pozwoli fanom o sobie zapomnieć. Wszystkie klipy promujące płytę, będą miały wspólny motyw przewodni. Zespół przywiązuje dużą wagę do wizualnego aspektu swojej twórczości, podkreślając, że to uzupełnienie muzyki. – Kiedy piosenki są już gotowe, uwielbiamy łączyć wszystko w spójne dzieło sztuki – przyznaje Emma.