Po świetnych singlach przyszła pora na całość.
The Last Dinner Party z ekscytacją obwieszczają, że ich doceniony przez krytyków debiutancki album jest już dostępny. Krążek zdążył przynieść grupie już dwa prestiżowe wyróżnienia – BRIT Award dla wschodzącej gwiazdy oraz pierwsze miejsce w zestawieniu BBC Sound Of 2024.
– Ekstaza to wahadło, które porusza się między skrajnymi emocjami ludzkimi, od euforii namiętności po wzniosłość bólu. To właśnie ta koncepcja jest spoiwem naszego albumu – wyjaśniają artystki. – To swego rodzaju archeologia nas samych. Z tego krążka można wydobywać nasze zbiorowe i indywidualne doświadczenia. Wyciągnęłyśmy na wierzch solówki, ujawniłyśmy wyznania wprost z kart pamiętnika i dodałyśmy orkiestrę, by ożywić naszą wizję. To dla nas zaszczyt i duma, że możemy podzielić się ze światem muzyką, która jest wszystkim, czym jesteśmy – mówią o swojej debiutanckiej płycie członkinie The Last Dinner Party.
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu The Last Dinner Party były niewiele mówiącą nową nazwą, na którą uwagę zwracali tylko ci, którym dane było zobaczyć artystki na żywo. Zespół tworzą Abigail Morris (wokal), Aurora Nishevci (klawisze), Emily Roberts (gitara prowadząca, flet), Georgia Davies (bas) i Lizzie Mayland (gitara). Artystki spędziły znaczną część 2022 r. na komponowaniu piosenek, testowaniu ich na koncertach, a następnie zarejestrowaniu w studiu. Za sprawą pierwszego singla „Nothing Matters” z kwietnia ubiegłego roku ich wyrazisty, mroczny gitarowy pop dotarł do szerokiej publiczności.
Po rewelacyjnym koncercie na jednej ze scen namiotowych festiwalu Glastonbury The Last Dinner Party wydały kolejny chwytliwy kawałek „Sinner”. Lato przyniosło artystkom kolejne świetnie przyjęte koncerty na festiwalach Green Man, Reading & Leeds, Latitude, End of the Road. Zespół występował również jako support Florence & The Machine, Lany Dal Rey i First Aid Kit. To było przełomowe lato dla jednego z najciekawszych nowych zespołów z Wielkiej Brytanii, a jednocześnie spełnienie wszystkich nadziei pokładanych w grupie od momentu, w którym zrobiło się o niej głośno.
Skupiony na koncertach zespół przemieszczał się z miejsca na miejsce, grając w coraz większych obiektach. Bilety wyprzedawały się na pniu, a występy stawały się coraz lepsze. W samym Londynie zespół najpierw zamienił Moth Club na Camden Assembly, a w przeddzień premiery płyty wystąpił w prestiżowym, mogącym pomieścić 3000 widzów Roundhouse. Bilety na koncert wyprzedały się już w grudniu, podobnie jak w przypadku ponad połowy rozpoczynającej się właśnie dużej trasy po Wielkiej Brytanii. Wejściówki na pozostałe występy są jeszcze na oficjalnej stronie grupy. Warto dodać, że The Last Dinner Party coraz lepiej radzą sobie również w Stanach Zjednoczonych, w których zagrały jesienią kilka wyprzedanych koncertów.
Zespół niejednokrotnie ustalał konkretny dress code na swoje koncerty, a fani z przyjemnością stosowali się do zaleceń, przychodząc w strojach sugerowanych przez swoje nowe bohaterki. Trudno tu jednak mówić o przeroście formy nad treścią, co potwierdziły kolejne single. Niemal gotyckie, odrobinę nawiedzone „My Lady Of Mercy”, a także nastrojowa ballada „On Your Side” pokazały, że artystki w pełni zasługują na całe zamieszanie, które wokół nich powstało. Tak właśnie powinno być. Zamiast blaknąć w świetle reflektorów stają coraz bardziej zwartą, silniejszą ekipą.
„Prelude To Ecstasy” z jednej strony zamyka pierwszy rozdział w historii grupy, ale jednocześnie otwiera kolejny, równie ekscytujący.
Media o debiucie The Last Dinner Party:
The Last Dinner Party, wspomagane przez producenta Arctic Monkeys Jamesa Forda, nagrały album ekscytujący, nieprzewidywalny i porywający na każdym kroku – The Rolling Stone UK *****
W erze algorytmów, TLDP są wyjątkiem, który dotarł na szczyt bez rezygnowania z jakiegokolwiek aspektu swojej wizji – DIY *****
Dramatyczne pauzy, instrumentale, rozbudowane finały utworów i zmiany tempa mogą skojarzyć się Wam z „Hunky Dory”, ale motywy z płyty rozpoczynają się tam, gdzie kończy „Blackstar” – to piosenki na koniec – The Skinny *****
Tytuł albumu nie jest prawdopodobnie nawiązaniem do klasycznego „Countdown to Ecsasy” Steely Dan z 1973 roku, ale pod pewnymi względami The Last Dinner Party przypominają sophistirock sygnowany przez Beckera i Fagena. Do klasycznej formy piosenki dodają złożoności i zawiłości – musicOMH *****
Wejdź do przestronnego świata The Last Dinner Party. Nie będziesz chciał(a) z niego wychodzić – Louder ****½
Odsłuch płyty przypomina to uczucie, gdy w muzeum zachwyci cię jakiś obraz. „Prelude to Ecstasy” jest ponadczasowe i ma wszelkie predyspozycje, by został zapamiętany jako jedno z najważniejszych wydawnictw dekady – Northern Transmissions 9.2/10
„Prelude to Ecstasy” jest jak najlepszy bufet, a każde danie podane jest na srebrnej zastawie – Indie is not a Genre *****
Koktajl gotyckiego romansu i błyszczącego przepychu – NME ****
(…) słyszalne wpływy ABBY, Sparks, Robyn, Queen i nieoczywiste puszczenie oka do Suede – Uncut
Nie ma słabego momentu na tej płycie. The Last Dinner Party z pewnością zrobią motyw do Bonda. I na pewno będzie wspaniały
– Record Collector
The Last Dinner Party to ten typ artystek, który trafia się raz na pokolenie. Nikt nie gra tak jak one. Prawdopodobnie tak już zawsze będzie – Cult Following
To będzie premiera, która pojawi się na wielu językach – Wspieramy Legalne Kupowanie Muzyki
Debiutancki album The Last Dinner Party to teatralna podróż przez świat wielu skrajności od emocjonalnych do muzycznych – FlowPop 10/10
W erze algorytmów, TLDP są wyjątkiem, który dotarł na szczyt bez rezygnowania z jakiegokolwiek aspektu swojej wizji – DIY *****
Dramatyczne pauzy, instrumentale, rozbudowane finały utworów i zmiany tempa mogą skojarzyć się Wam z „Hunky Dory”, ale motywy z płyty rozpoczynają się tam, gdzie kończy „Blackstar” – to piosenki na koniec – The Skinny *****
Tytuł albumu nie jest prawdopodobnie nawiązaniem do klasycznego „Countdown to Ecsasy” Steely Dan z 1973 roku, ale pod pewnymi względami The Last Dinner Party przypominają sophistirock sygnowany przez Beckera i Fagena. Do klasycznej formy piosenki dodają złożoności i zawiłości – musicOMH *****
Wejdź do przestronnego świata The Last Dinner Party. Nie będziesz chciał(a) z niego wychodzić – Louder ****½
Odsłuch płyty przypomina to uczucie, gdy w muzeum zachwyci cię jakiś obraz. „Prelude to Ecstasy” jest ponadczasowe i ma wszelkie predyspozycje, by został zapamiętany jako jedno z najważniejszych wydawnictw dekady – Northern Transmissions 9.2/10
„Prelude to Ecstasy” jest jak najlepszy bufet, a każde danie podane jest na srebrnej zastawie – Indie is not a Genre *****
Koktajl gotyckiego romansu i błyszczącego przepychu – NME ****
(…) słyszalne wpływy ABBY, Sparks, Robyn, Queen i nieoczywiste puszczenie oka do Suede – Uncut
Nie ma słabego momentu na tej płycie. The Last Dinner Party z pewnością zrobią motyw do Bonda. I na pewno będzie wspaniały
– Record Collector
The Last Dinner Party to ten typ artystek, który trafia się raz na pokolenie. Nikt nie gra tak jak one. Prawdopodobnie tak już zawsze będzie – Cult Following
To będzie premiera, która pojawi się na wielu językach – Wspieramy Legalne Kupowanie Muzyki
Debiutancki album The Last Dinner Party to teatralna podróż przez świat wielu skrajności od emocjonalnych do muzycznych – FlowPop 10/10