To pierwsza autorska kompozycja artystki od czasu wydanej w 2018 roku płyty „Aya”
Jak najlepiej opisać kompozycję? Oddajmy głos samej autorce tekstu:
- Myślę, że najlepszym słowem jest tu: nostalgiczna. Każdy, kto choć pobieżnie zna moją twórczość, wie, że nieobce są mi pewnego rodzaju tęsknota i smutek, które pasują do mojej muzycznej wrażliwości. W tym roku mija trzydzieści lat od ukazania się mojej debiutanckiej płyty, „Gemini”. Kiedy będzie lepszy moment na spojrzenie wstecz, jeśli nie teraz?
Do lat debiutu Kasi Kowalskiej nawiązuje także kręcony w województwie zachodniopomorskim teledysk w reżyserii Radka Kurzaja. Teraźniejszość miesza się tu z przeszłością, sentyment z zawadiackim poczuciem humoru. Widzimy artystkę na deskach sopockiej Opery Leśnej, gdzie dziś patrzy na siebie z przeszłości, a gdzie w 1995 roku odbierała Grand Prix i Nagrodę Publiczności podczas Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie.
Choć od tego czasu wiele się zmieniło, miłość Kasi Kowalskiej do muzyki i - widoczne choćby na scenie - oddanie jej, pozostają niezmienne.