Maggie Rogers przedstawia pierwszy, porywający singiel z nadchodzącej płyty „Surrender”. Artystka podzieliła się utworem „That’s Where I Am”. W klipie gościnnie pojawia się m.in. David Byrne.
Maggie Rogers jest autorką nowej piosenki, a także współproducentką. Nad brzmieniem czuwał też Kid Harpoon. Numer został nagrany w legendarnych Electric Lady Studios w Nowym Jorku oraz w należących do Petera Gabriela studiach Real World w angielskim Bath.
Oficjalny teledysk do „That’s Where I Am” Rogers wyreżyserowała z pomocą Michaela Scanlona i Warrena Fu (Daft Punk, Dua Lipa, The 1975). Wideo jest wizualnym odpowiednikiem listu miłosnego listu do rodzinnego miasta wokalistki, czyli Nowego Jorku. W teledysku widzimy Maggie przechadzającą się ulicami metropolii, napotykającą na swej drodze kilku znamienitych nowojorczyków - zdobywcę nagród Grammy, Oscara i Tony Davida Byrne’a, fotografa Quila Lemonsa i wokalistę Hamiltona Leithausera.
- „That's Where I Am” to historia, którą nosiłam w sobie przez wiele lat, historia miłości, która była ze mną i rozwijała się przez długi czas - tłumaczy Maggie Rogers. - Wiele opowieści, które zawarłam na płycie „Surrender”, rozgrywa się w Nowym Jorku. W czasie covidowego dystansu i samotności, miasto stanowiło tło dla wszystkich moich klaustrofobicznych fantazji. Bliskość i przyjemność z samego gapienia się na obcych ludzi. Sposób, w jaki może rozwinąć się noc. Wydarzenia, które przerywają dzień, zamiast konieczności świadomego podejmowania każdej decyzji. Tęskniłam za tym, żeby ktoś się na mnie spocił. Rozlał swoje piwo na moje buty. Był za wysoki, żebym mogła zobaczyć scenę na koncercie. Muzyka i charakter tego miasta były wielkim źródłem inspiracji podczas tworzenia albumu. Dlatego też było tylko jedno miejsce, w którym mogliśmy nakręcić teledysk. Zawsze mówiłam, że Nowy Jork to miasto, które odwzajemnia spojrzenia. Jest głównym bohaterem. Jest przyjacielem, kochankiem, czasem wrogiem. Pod wieloma względami klip opowiada właśnie tę nowojorską historię miłosną. Podczas kręcenia czuliśmy, że miasto jest po naszej stronie. Po raz pierwszy poczuliśmy smak prawdziwej nowojorskiej wiosny. Tej dzikiej eksplozji w centrum miasta, kiedy nagle wszyscy palą na chodnikach w krótkich rękawkach i piją gin z tonikiem. Pojawienie się kilku klasycznych nowojorskich postaci - Davida Byrne’a, Hamiltona Leithausera z zespołu The Walkmen i fotografa Quila Lemonsa - sprawiło, że mój sen na jawie stał się kompletny.
Płyta zatytułowana „Surrender” ukaże się 29 lipca. Każdy, kto zamówi album w pre-orderze, automatycznie otrzyma singiel „That’s Where I Am”.
„Surrender” to następca znakomitego debiutu Maggie, „Heard It in a Past Life” (2019), który zadebiutował na 2. pozycji głównego notowania Billboardu. Dzieło zostało entuzjastycznie przyjęte przez dziennikarzy. Pozytywne recenzje pojawiły się w takich mediach, jak NPR, „The New York Times”, „Rolling Stone”, Pitchfork czy „TIME”. Ponadto, krążek zapewnił Maggie Rogers nominację do Grammy w kategorii Najlepszy nowy artysta i zgromadził łącznie ponad miliard streamów.
W 2020 roku - po okresie intensywnego koncertowania - wokalistka postanowiła przenieść się do Maine i odciąć się od zewnętrznego świata. Większość czasu spędzała na czytaniu, odpoczywaniu, spacerowaniu i podziwianiu wybrzeża północnego Atlantyku. Świadomie tworząc wokół siebie kokon spokoju, w końcu dojrzała do tego, by znów zacząć tworzyć muzykę, a co więcej: mieć z tego radość i chętnie otwierać się na ponowne odkrywanie samej siebie. Inspirując się nieposkromioną energią oceanu stworzyła album „Surrender”.
W 12 utworach Rogers uchwyciła szaleństwo dwóch ostatnich lat swojego życia, z niebywałą szczerością opowiadając o gniewie, pokoju, samozbawieniu czy wolności, która pojawia się, kiedy potrafimy coś odpuścić. „Surrender” powstało z myślą o wypełnionych surową, pierwotną energią koncertach. Zwiastun, który „Rolling Stone” określił jako „poetyckie podsumowanie drogi, jaką przebył album”, można obejrzeć: