Peach Tree Rascals, zespół, w skład którego wchodzi grupa przyjaciół z liceum i który pierwsze utwory nagrywał w samodzielnie skonstruowanej drewnianej szopie na podwórku, święci triumfy w serwisach cyfrowych za sprawą kawałka „Mariposa”.
„Mariposa” to słoneczny utwór wymykający się gatunkowym klasyfikacjom. Wakacyjny kawałek spodoba się zarówno wielbicielom popu, jak i alternatywy. Sprawdźcie tutaj:
Zaczęło się od drewnianej szopy.
San Jose, Kalifornia, kilka lat temu. Grupa kumpli z liceum podjęła decyzję, która będzie mieć wpływ na całe ich późniejsze życie. Sprawa klasyczna: zakładamy zespół. Oto Dom, najstarszy, w pewnym sensie architekt pomysłu; Isaac, zorientowany na biznes i ambitny; Joseph, zamyślony i nieco wycofany; Tarrek, który potęgę muzyki pojął już jako dziecko, gdy obserwował swojego ojca grającego na perkusji. Cała czwórka kochała muzykę, a uczucie, które towarzyszyło stworzeniu od podstaw nowego numeru, było siłą napędową. Zasłuchani w twórczości Franka Oceana czy Tylera, The Creatora koledzy poznali przez internet Jorge, młodego grafika, fotografa i filmowca. Tak narodziło się Peach Tree Rascals.
Pierwsze próby odbywały się w drewnianej szopie na podwórku rodzinnego domu Doma. Ojciec pomógł zresztą szkolnym kolegom w konstrukcji DIY studia, w którym powstały później m.in. „Mariposa” czy „Mango”. W ciągu zaledwie roku utwory Peach Tree Rascals zgromadziły miliony streamów w serwisach cyfrowych. Pierwszym udostępnionym przez zespół utworem był „Glide” z maja 2018.
Dom spędził tysiące godzin, samodzielnie ucząc się produkcji i obsługi programów. Sam nauczył się także gry na instrumentach. „Glide” ukazało się w internecie bez żadnego zaplecza w postaci managementu czy wytwórni. – Jesteśmy PTR: nie mieliśmy wiele na starcie, ale zawsze staraliśmy się robić wszystko najlepiej jak potrafimy na podstawie tego, co mieliśmy pod ręką – mówi Tarrek z ujmującą skromnością.
Producentem wszystkich utworów Peach Tree Rascals jest Dom, który określa muzykę zespołu jako „mieszankę wszystkich gatunków, których słuchamy i którymi się inspirujemy”. Muzycy PTR to dzieci imigrantów, a ich rodzice w żaden sposób nie są związani profesjonalnie ze światem muzyki. Dlatego też myśl o wydawaniu muzyki w San Jose wydawała się bardziej mrzonką niż rzeczywistą perspektywą. – Kiedy dorastałem, moje ucho do muzyki wciąż się rozwijało. Wszystko zawdzięczam tacie, który grał na gitarze i mamie, która non stop słuchała Fleetwood Mac przy gotowaniu. Wtedy nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale tak właśnie kształtowała się moja osobowość – wspomina Joseph, którego rodzice pochodzą z Filipin. Muzyk podkreśla, że rodzice są z niego dumni, gdyż „zawsze chcieli, bym robił coś, co sprawi, że będę szczęśliwy”.
Dążenie do szczęścia jest centralnym zamysłem Peach Tree Rascals. Jorge mówi, że chciałby myśleć o fanach PTR jako „marzycielach takich jak my sami”. Nawet jeśli rzeczywistość wokół nas wydaje się ponurym żartem, PTR stara się odnaleźć pozytywy. – Nasz merch, okładki, piosenki, klipy, to wszystko jest reprezentacją tego podejścia. Kaptury w bluzach są z uśmiechem, tak by ciuch mógł się uśmiechać w twoim imieniu, gdy ty akurat nie masz na to ochoty, bo kiepsko się czujesz. W każdej rzeczy, którą sygnujemy naszą nazwą, przykładamy bardzo dużą uwagę do detali – mówi Jorge.
Peach Tree Rascals wydało do tej pory 13 utworów, a do końca 2020 planuje wydawać jeden nowy utwór miesięcznie. Na początku 2021 ukaże się pierwsza EP-ka grupy. – Przyszłość PTR zależy od tego, co będziemy chcieli osiągnąć. Wszystko jest w naszych rękach i zależy od etyki naszej pracy, ale wiemy, że chcemy być możliwie jak najwięksi – podsumowuje Isaac.